Redaktor Naczelny WPROST

Marek Król

 

 

 

Szanowny Panie Redaktorze,

 

mój list do Pana Redaktora związany jest z publikacją artykułu pana Krzysztofa Łozińskiego ”Pułapka na ludzi” we Wprost (Nr 35 z dnia 4 września 2005). Przesłanką do jego napisania był tragiczny wypadek na Uszbickim Lodospadzie w górach Kaukazu w którym zginęła moja córka Marta. Wprawdzie w całości artykuł nie jest poświęcony tej tragedii, ale informacje dotyczące Marty są nieprawdziwe albo nieścisłe. W związku z tym artykuł ten nie stanowi dobrego przykładu rzetelnego rzemiosła dziennikarskiego.

Artykuł pana Krzysztofa Łozińskiego przeczytałem z opóźnieniem tygodniowym. Nie interesowałem się wcześniej informacjami medialnymi i publikacjami o wypadku na Uszbickim Lodospadzie z tej przyczyny, że jako ojciec Marty organizowałem akcję ratowniczą. W dniach od 21 do 25 sierpnia przebywałem na Kaukazie wraz z bratem Mirka Sawickiego (Mirek zginął razem z Martą) oraz trzema alpinistami (jeden z nich zdobył Mount Everest, uczestniczył też w zimowej wyprawie na K2 w 2003 roku kierowanej przez Krzysztofa Wielickiego). Informacje na ten temat są podane na stronie internetowej www.wysoko.net, którą uprzednio opracowywała Marta, zaś ja uzupełniłem ją relacjami o tragicznym wypadku i akcji ratowniczej.

Powołując się na art. 31 ustawy z dnia 26 stycznia 1984 r. Prawo prasowe (Dz. U. z 1984 r. Nr.5, poz. 24 z późn. zm.) wnioskuję o opublikowanie mojego sprostowania w całości (jest w załączniku). Pozostawienie bowiem bez sprostowania nieprawdziwych informacji dotyczących zdarzeń w których uczestniczyła Marta, narusza Jej dobra osobiste. Marta była bardzo odpowiedzialną osobą, nie tylko dokładnie planowała i przewidywała bieg wydarzeń, ale również starannie przygotowywała się do każdej wyprawy kompletując stosowny sprzęt (mając w planach następne wyprawy, był to sprzęt wysokiej klasy). Tym razem, przypadek losu Jej w tym przeszkodził.

 

Pozostaję z szacunkiem,

 

 Antoni Rogalski

 

 

 

Tekst sprostowania

    Artykuł pana K. Łozińskiego ”Pułapka na ludzi” publikowany we Wprost (Nr 35 z dnia 4 września 2005) stara się przybliżyć czytelnikowi uwarunkowania wspinaczki wysokogórskiej. Jednak artykuł ten jest pisany w kontekście tragedii na Uszbickim Lodospadzie, której opis jest ”wyssany z palca” i nie stanowi dobrego przykładu rzetelnego rzemiosła dziennikarskiego. Moje sprostowanie oparte jest na relacjach pięciu ratowników, którzy dotarli do miejsca tragedii i na wynikach rekonesansu i rekonstrukcji zdarzeń (włączając w to rozmowy w ”cztery oczy” z dwoma żyjącymi uczestnikami wyprawy i ratownikami oraz zjazd do feralnej szczeliny) które niezależnie na naszą prośbę przeprowadził polski himalaista Jacek Teler. Informacje na ten temat są podane na stronie internetowej www.wysoko.net.

Pan K. Łoziński na wstępie jednoznacznie ocenia, że w wypadku uczestniczyli nie polscy alpiniści ale zwyczajni górscy turyści. Według definicji encyklopedycznej, byli alpinistami: mieli doświadczenie alpinistyczne, znali zasady wspinaczki, używali specjalnego sprzętu i przestrzegali obowiązujących reguł wspinaczkowych. O klasie alpinistów można sądzić na podstawie tego co dotychczas dokonali. W tym kontekście, troje z uczestników wyprawy (w tym Marta) uprzednio nabywali doświadczenie alpinistyczne w Alpach, Himalajach, Andach i Hindukuszu. Dwoje z nich wchodziło na szczyty powyżej sześciu kilometrów.

W kwestii opisu tragedii przez pana K. Łozińskiego zwracam uwagę na całkowicie zmyślone fragmenty publikacji i w tym kontekście stwierdzam, że:

·     w czasie przeskoku przez szczelinę idącej z przodu Marty (odległość długiego kroku) nie załamał się most śnieżny; Marta potknęła się po przejściu przez szczelinę kilka metrów dalej i pociągnęła za sobą pozostałych; wskazuje to na błąd asekuracyjny,

·     czwórka wspinaczy wyposażona była w bardzo dobry sprzęt alpinistyczny i była przygotowana do przeżycia w trudnych warunkach. Marta z Mirkiem w dobrej kondycji przeżyli dwie doby w szczelinie położonej około 15 metrów poniżej powierzchni lodowca. Według opinii eksperta, mieli wysokiej klasy profesjonalny sprzęt używany przez himalaistów w wyprawach na 8-miotysięczniki [m. in. raki skrzynkowe jednoczęściowe, buty twarde ”skorupy”, dziabki, sprzęt asekuracyjny (karabiny, liny) namioty, śpiwory, bardzo dobrej jakości odzież, kuchenkę, jedzenie na kilka dni, latarki, i.t.p.]. Najniższa temperatura powietrza w nocy (na wysokości 3615 metrów – wg. GPS) była kilka stopni poniżej zera, w miejscu przebywania Marty i Mirka nie przekroczyła minus 15 stopni Celsjusza (szczelina była szeroka – do 7 metrów),

·     do tragedii doszło w czwartek 18 sierpnia około godz. 14.05 czasu miejscowego (12.05 w Polsce) w czasie wyciągania Marty na linie przez ratowników. Marta była około czterech metrów nad półką lodową, zabrakło kilku/kilkunastu minut aby Ją wyciągnąć. Mirek oczekiwał na wyciągnięcie – przywiązywał się do drugiej liny. Właśnie w chwili, kiedy wydawało się, że wszystko zakończy się szczęśliwie, runął most śnieżny przez który przechodzili dwa dni wcześniej. Spadło na Nich prawdopodobnie kilkanaście ton lodu ze śniegiem. Zginęli nagle.

 

                                                                                                                                                                                                                 

                                                                                                                                                       Antoni Rogalski